AZS:

Rugbiści AZS UZ podsumowują rok

Ciężko przepracowany okres zimowy 2011/2012 wzbudził w zawodnikach ogromny apetyt na prawdziwe boiskowe starcia. Gdy tylko pogoda zaczęła dopisywać, AZS przeniósł treningi z sali na świeże powietrze, gdzie można było swobodnie trenować elementy taktyczne. Do zespołu dołączyły nowe twarze, wykazujące ochotę do uczenia się rugby od podstaw. Wszystko zmierzało w odpowiednim kierunku – celem były ligowe zwycięstwa.

26 marca AZS stoczył pierwszy w tym roku pojedynek w II Ligi Rugby. Jak się miało okazać – tragiczny w skutkach. Już w 3 minucie ciężkiej kontuzji doznał obrońca AZS-UZ – Mariusz Krajniak. W jednej ze swoich firmowych akcji, popularny „Jojo” tak niefortunnie ustawił nogę, że nie wytrzymały kości. Zielonogórzanie walczyli w tym meczu do ostatniego gwizdka, ale wynik był już sprawą drugorzędną. W głowach zawodników było przede wszystkim zdrowie kolegi…

Po powrocie do Zielonej Góry rugbistom pozostało tylko wspierać Mariusza każdymi możliwymi drogami i wziąć się do jeszcze cięższej pracy na treningach, aby kolejne starcia dawały cenne punkty w ligowej tabeli. 16 kwietnia, na bardzo trudnym terenie- w Częstochowie, to chęć zwycięstwa przechyliła szalę korzyści na stronę zielonogórzan. Po przegranej 7-5 pierwszej połowie, Dziki wyszły na drugą wyjątkowo zmobilizowane i ostatecznie zwyciężyły, w stosunku 12-7. Było to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w 2 Lidze Rugby. Punkty dla zespołu, zdobyli Jarosław Gniazdowski i Filip Wielgosz.

Zaledwie 2 tygodnie po tym zwycięstwie AZS UZ dostał okazję do wielkiego odwetu na rywalach z inauguracyjnej kolejki – 26 kwietnia na stadionie przy ul. Wyspiańskiego zielonogórzanie podejmowali Wdę Świecie. Kontuzjowany Mariusz Krajniak wspomagający swoich kolegów z trybun mógł oglądać piękne zwycięstwo AZS-UZ.

Do końca rundy wiosennej oraz całego sezonu 2011/2012, Dzikom pozostawały do rozegrania dwa mecze ze zdecydowanymi faworytami: jako gospodarze z Frogs & Co Warszawa i na wyjeździe z Alfą Bydgoszcz.

Obydwa spotkania skończyły się porażkami AZS, i choć z „Frogsami” w Zielonej Górze gospodarze nawiązali równorzędną walkę, która mogła się podobać publiczności (szczególnie, że Warszawa w tym okresie dzieliła i rządziła na drugoligowych boiskach), to mecz w Bydgoszczy pozostawiał wiele do życzenia. Rugbiści z Zielonej Góry standardowo zostawili co prawda serce na boisku, ale i to nie wystarczyło do zdobycia choćby honorowego przyłożenia. Porażka 70:3 na długi okres zamieszkała w głowach zielonogórzan, tak jak zamiar pomszczenia tej klęski.

W lipcu reprezentanci zielonogórskiego klubu: Filip Wielgosz, Filip Fleury oraz Dawid Wojdyła wspomogli ekstraligową Posnanię Poznań w Mistrzostwach Polski Juniorów. Filip Wielgosz dodatkowo dostał powołanie na zgrupowanie kadry U-20. Pokazuje to że Zielona Góra staje się uznanym ośrodkiem na rugowej mapie Polski, a praca z młodzieżą zostaje doceniona przez najlepszych trenerów w Polsce.

Podczas przygotowań do sezonu 2012/2013 udało się także rozegrać sparingowy pojedynek z Posnanią Poznań. Jest to obecnie IV drużyna w Polsce wręcz naszpikowana byłymi i obecnymi reprezentantami kraju. Dla zielonogórzan była to przede wszystkim cenna lekcja, choć honorowo udało się im przyłożyć piłkę na polu punktowym rywali. Te miłe akcenty oraz ogólnie lato 2012, przez zawodników AZS UZ zostanie bardzo dobrze zapamiętane. Był to bardzo ciężko przepracowany okres.  Swoistą „wisienką na torcie” był obóz w Kłodnicy. W trakcie zaledwie pięciu dni, rugbiści odbyli na nim 15(!) zróżnicowanych jednostek treningowych. Jak wspomniał potem trener – Paweł Prokopowicz – zawodnicy dali z siebie wszystko, płacąc za te trudy wieloma siniakami, otarciami, czy też innymi drobnymi urazami. Poza tym zespół lepiej się zgrał, co miało bezpośrednio odbić się na wynikach sportowych.

Na inaugurację sezonu 2012/1013 AZS UZ RC Zielona Góra podejmował swojego ostatniego ligowego przeciwnika – Alfę Bydgoszcz. Po ostatniej druzgocącej porażce i dobrze przepracowanym okresem między-sezonowym nastroje w obozie zielonogórzan można było określić tylko w jeden sposób – „gotowi do walki”. na oczach dosyć licznie zgromadzonej publiczności rozegrało się fantastyczne widowisko. Tym razem bydgoszczanie nawet po ostatnim gwizdku nie byli pewni swojego zwycięstwa, choć jeszcze dwie godziny wcześniej byli zdecydowanym faworytem. Zielonogórzanie wykazali się umiejętnościami, ograniem, swego rodzaju doświadczeniem oraz tradycyjnie już walecznością, ulegając Alfie jedynie 30:37. Jak miało się później okazać – to była dobra zapowiedź na przyszłość. Apetyt rośnie w miarę jedzenia…

Prawdziwą ucztą okazało się być kolejne spotkanie na stadionie przy ul. Wyspiańskiego. Do Zielonej Góry z walecznym nastawieniem przyjechał Rugby Club Częstochowa. Zapał gości został ostudzony już po pierwszej połowie, wygranej przez gospodarzy w stosunku 29:5. Z każdą kolejną minutą Akademicy, ku uciesze wiernej publiczności, coraz bardziej miażdżyły rywali… Wynik 69:17 i tak nie oddaje tego, co działo się na boisku. Jako pozytywny akcent należy nadmienić, że wyjątkową skutecznością wykazał się w tym spotkaniu Jarosław Gniazdowski, notując na swoim koncie aż cztery przyłożenia! Na listę punktujących wpisywali się także: Filip Wielgosz, Dawid Wojdyła, Grzegorz Kaźmierczak oraz Wojciech Szeliga. W połowie rundy okazało się zatem, że AZS okazuje się być jednym z pretendentów do czołowego miejsca w tabeli…

Tymczasem nadszedł czas wyjazdów. Bez najlepiej punktującego zawodnika (Gniazdowskiego), bez zawieszonego za czerwoną kartkę jednego z liderów formacji młyna (Kindra) i z pauzującymi z drobnymi urazami kilku kluczowych graczy, a więc w bardzo okrojonym składzie, zielonogórzanie wyruszyli z chęcią zdobycia terenu BBRC Łódź. Rzeczywistość szybko sprowadziła ich jednak na ziemię. Zdecydowanie lepiej przygotowani kadrowo łodzianie roznieśli gości 45:3, nie pozostawiając im złudzeń. Właściwie rezerwowy młyn ze strony zielonogórskiej w tym meczu praktycznie nie istniał, co za tym idzie – zbyt wielu okazji do popisu nie miała dobrze funkcjonująca w poprzednich spotkaniach formacja ataku. To okazało się za dużym argumentem na korzyść BBRC. Już chwilę po spotkaniu zielonogórzanie zastanawiali się, jak ugryźć łodzian w rewanżu w marcu przyszłego roku, w pełnym składzie…

W międzyczasie, w rodzaju rozluźnienia, zorganizowany został mecz pomiędzy reprezentacjami województw – Dolnośląskiego i Lubuskiego. Do gry na boisku w Krośnie Odrzańskim zostali zaproszeni zawodnicy z Wałbrzycha, Wrocławia, Głogowa, Lubina i Bolesławca. Reprezentacja Lubuskiego, zbudowania przede wszystkim z zawodników AZS UZ Zielona Góra, odniosła znaczące zwycięstwo nad mieszaną drużyną gości (61:22), ale to nie wynik odgrywał tutaj najważniejszą rolę. Zawodnicy obu drużyn dobrze się bawili, tworząc świetne widowisko dla gromadki fanów w mieście, w którym dyscypliny, takie jak rugby, dopiero zaczynają raczkować. Spotkanie zostało zwieńczone ceremonią wręczenia pucharu ze strony burmistrza Krosna Odrzańskiego, pana Marka Cebuli i integracyjnym grillem dla sportowców.

Na zakończenie rundy AZS zmierzył się ponownie z Alfą Bydgoszcz, tym razem na obcym terenie. Tego dnia nie było żadnych wymówek. Zielonogórzanie kolejny raz walczyli dzielnie, lecz i teraz lekcję pokory dali im gospodarze. Z Bydgoszczy udało się co prawda wywieźć cenny bonusowy punkcik, ale zwycięstwo gospodarzy 38:20 znów powiększyło różnicę w bilansie. Zawodnicy AZS jednogłośnie stwierdzili, że rywal jest lepszy, ale chcieliby dostać jeszcze jedną szansę na jego „ugryzienie” w play-offach. 3 miejsce po rundzie jesiennej daje dużą szanse na walkę o najwyższe cele na wiosnę. Do tego po podliczeniu punktów okazało się, ze Jarosław Gniazdowski został najlepiej punktującym graczem ligi.

Koniec ligowych atrakcji wcale nie oznaczał koniec boiskowych emocji. Rugby Club Zielona Góra wystąpił jeszcze jako reprezentacja województwa Lubuskiego przeciwko Zachodniopomorskiemu. Ten towarzyski mecz w Szczecinie zakończył się porażką gości w stosunku 7:14, ale tak jak w przypadku pojedynku Lubuskie-Dolnośląskie, wynik był sprawą drugorzędną. Tym razem celem było sprawdzenie formy na tle bardziej doświadczonej mieszanki graczy, wspieranej przede wszystkim przez pierwszoligowy Kosmaz Koszalin. Był on też okazją do przećwiczenia nowych zagrywek, a przede wszystkim nowych zawodników.

Rugbiści AZS UZ umieją się także świetnie bawić… Można się było o tym przekonać przy okazji ostatniej akcji, a więc „Koniec Świata z rugby”. Na hali uniwersyteckiej przy ul. prof. Szafrana został rozegrany turniej piątek, w którym udział wzięli nie tylko zawodnicy Rugby Clubu, ale także inni regionalni sportowcy, dziennikarze, a także kibice. Mimo, że koniec świata nie nastąpił, wszyscy zgodnie stwierdzili, że zabawa była przednia.

Podsumowując, minął właśnie bardzo ważny rok dla zielonogórskiego rugby. Zespół AZS poczynił ogromne postępy, stając się niespodzianką rozgrywek drugoligowych i jednym z pretendentów do awansu. Poza tym klub aktywnie działał w akcjach promujących nie tylko rugby, ale także całe środowisko sportowe. W tym roku weszła w życie akcja, pt. „Start Sport – sport jako alternatywa dla narkomanii i patologii społecznych”, która ma na celu zwrócić uwagę na w/w problemy społeczne i dać młodym olbrzymią szansę, jaką może być uprawianie sportu. Rugby Club mocno wspiera tą akcję. Rugbiści starają się także zwrócić uwagę na ich dyscyplinę, gdyż jest ona niesamowicie widowiskowa i wciągająca. Można się będzie o tym przekonać przy okazji kolejnych spotkań. W związku z tym zielonogórzanie zachęcają kibiców do kibicowania, a chętnych do uprawiania tak fantastycznego sportu, jakim jest rugby.

Autor: Paweł Hekman / Maciej Dyliński

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00