KULTURA:

Wsadzić czy nie?

We wrześniu ubiegłego roku całym światem wstrząsnęła wiadomość o zatrzymaniu przez amerykańską policję polskiego reżysera, Romana Polańskiego. Nakaz sądowy pochodził sprzed trzydziestu lat. Artysta został wtedy oskarżony o zgwałcenie trzynastoletniej wówczas Samanthy Gailey. Skazany na areszt domowy, został uwolniony po dziesięciu miesiącach.

Wiele osób zastanawia się, czy dobrze zrobiono wypuszczając Polańskiego. Inni pytają, czy w ogóle był sens go zatrzymywać i czy rzeczywiście należy go karać po tylu latach, tym bardziej że sama poszkodowana prosiła o jego uwolnienie.

Stowarzyszenie filmowców polskich wystosowało specjalny list do prezydenta Polski i ministra kultury z prośbą o pomoc w  uwolnieniu reżysera. Czy taki list zostałby napisany przez kogokolwiek i brany pod uwagę gdziekolwiek, gdyby nie chodziło o artystę a zwykłego anonimowego człowieka? De facto przestępcę, któremu udowodniono winę? Z pewnością nie.

To, co mnie najbardziej smuci i oburza w tej historii, to to, że wielkie autorytety – osoby tworzące kulturę, nie potrafią obiektywnie ocenić, co jest dobre, a co złe. A jeśli nawet potrafią, to nie chcą przyjąć tego do wiadomości. Bagatelizują przestępstwo, lekceważą prawo. Przecież artysta, to ktoś, kto oprócz walorów estetycznych sztuki ma za zadanie przekazać także inne treści, między innymi etyczne, moralne. Osoby znane, które wszyscy obserwujemy, chociażby za pośrednictwem mediów, a wielu z nas podziwia, czasami naśladuje, mają obowiązek dawać odpowiedni przykład nie tylko przez swoje dzieła, ale także przez swoje zachowanie.
Rozumiem: trudno pogodzić się ze świadomością, że na przyjacielu ciąży kara więzienia. Jednak nie może to tłumaczyć działań dążących do uniewinnienia kogoś, kto popełnił tak poważne wykroczenie. Na dodatek skrzywdził dziecko. Z tego wynika, że artysta może być traktowany inaczej, niż reszta społeczeństwa. To kompletnie nie do przyjęcia. Dura lex, sed lex. A co mają powiedzieć osoby, których bliscy ucierpieli tak samo jak młoda Amerykanka? A czy ktoś zastanawia się, co myślą same ofiary podobnych przestępstw? Nie warto chyba robić pokrzywdzonego z oprawcy.
Czy lekceważąc ogólnie przyjęte normy, nie ranimy osób, które miałyby zdecydowanie większe prawo wypowiadać się na ten temat? Współczesny świat daje tak małe poczucie bezpieczeństwa. A moralność i respektowanie norm to przecież fundamenty naszej cywilizacji. Czy jesteśmy tylko kolosem na glinianych nogach?
 

Autor: Malwina Ławicka

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00