KULTURA:

Reklama – komunikat perswazyjny

Nie jestem zagorzałą feministką, ale za każdym razem, gdy widzę reklamę, głoszącą hasło „NIE DLA IDIOTÓW", w której załamana przepłaceniem za zakupy kobieta wali bezmyślnie głową w klakson, zwracając uwagę bardziej rozgarniętych kierowców i zapewne też klientów, czyli mężczyzn, krew się we mnie burzy i przelewa. Albo ta, w której męski głos z nieba tłumaczy, jak prawidłowo nakładać piankę do układania włosów, czy choćby rozmowy pani domu z margaryną. Włos się na głowie jeży.

Pamiętacie taki tekst Krzysztofa Kasowskiego (KASY) – „Reklama, reklama. Pranie mózgu już od rana…" ? Rzeczywiście, chyba nic tak nie ogłupia, jak oglądanie reklam. Po każdym spocie reklamowym i natłoku informacji, jaki z sobą niesie, czuję się jeszcze bardziej odmóżdżona, niż powiedzmy po obejrzeniu tysięcznego odcinka niskich lotów telenoweli. Już nie dziwię się swojej babci, która za każdym razem jak przerywają film, by nadać blok reklamowy, po prostu wyłącza głos. Co dziwniejsze, posługuje się pilotem. A przecież, patrząc na kobietę przez pryzmat jej wizerunku wykreowanego w świecie reklamy, w ogóle nie powinna brać do ręki czegoś tak skomplikowanego jak pilot od telewizora.

Czy ktoś, kto nie potrafi nałożyć pianki do włosów, użyć wybielacza tak, by nie zniszczyć mężowskiej koszuli, umyć okien jednym pociągnięciem ścierki, owinąć folią żywności, czy używać pralki tak, by nie zatrzeć bębna i nie pozalewać łazienki, może swoim ograniczonym rozumkiem pojąć jak posługiwać się pilotem? Ba! W ogóle nie powinna oglądać telewizora, bo i kiedy? Jako nowoczesna kobieta pełniąca rolę pani domu nie może trwonić czasu na coś takiego, jak oglądanie tv. Jest tyle pasjonujących rzeczy do zrobienia: pranie, sprzątanie, walka z zarazkami, gotowanie i to tak, by smakowało jak u mamy, czyli dodając kostkę rosołową lub uniwersalną przyprawę, albo jeszcze lepiej, sięgając po zupę w proszku. Nie dość, że szybko, tanio i pysznie, to jeszcze zaoszczędzamy czas na pastowanie podług, prasowanie i zmywanie stosu naczyń przy użyciu jednej kropli płynu (kobieta, której czasem zdarza się pójść po rozum do głowy po prostu wstawi brudne naczynia do super inteligentnej zmywarki).

A kiedy upora się już walką z brudem, zarazkami i innymi czynnościami domowymi, nadchodzi czas, by wreszcie zająć się sobą i ukochanym mężczyzną. Kiedy on syty i zmęczony po pracy zasiada z piwkiem przed Tv, ona zamyka się w łazience, by zrobić z siebie bóstwo, namaszczając ciało wonnymi olejkami, walcząc z cellulitem i popękaną suchą skórą, depilując dokładnie nogi, w razie gdyby ukochany miał przeprowadzić test na gładkość skóry, podkręcając na maksa rzęsy i pociągając usta nawilżającą i super trwałą szminką, by jej usta były zniewalająco kuszące. Od czasu do czasu może przeżyć prawdziwy orgazm, używając odpowiedniego szamponu. Dobywające się z łazienki odgłosy na pewno skłonią misia do opuszczenia kanapy, a jeżeli nie, zawsze można wykonać striptiz podgryzając przy tym wafelka. Zmęczony misio na pewno skusi się na jedno bądź drugie.

Tak się zastanawiam, dlaczego reklamy, skierowane w większości do kobiet, tak bardzo przeinaczają ich wizerunek, utrwalając tym samym stereotypy? Czy to naprawdę takie zabawne i zachęcające do zakupu, kiedy robią z nas wiecznie uśmiechnięte i głupie kury domowe, dla których dbanie o czystość i porządek stało się wręcz obsesją i dla których spełnieniem marzeń jest nowa pralka lub kuchenka? Matki Polki dbające o rodzinę poprzez serwowanie obiadów z proszku, odżywczych batoników i jogurtów z żywymi kulturami bakterii? Puste panienki, które poza bieganiem po sklepach, przesadnym dbaniem o urodę i plotkowaniem przez telefon nie mają żadnych pasji i zainteresowań? Gderliwe żony, robiące sceny o niezapłacony rachunek za prąd czy źle wynegocjowany kredyt? Albo kobiety aktywne, które zapominają o tym, że nie zdobędą wymarzonej pracy, ani nie umówią się na randkę z facetem, jeżeli nie użyją dezodorantu i nie daj boże się spocą? Czy to zabawne, kiedy przedstawia się kobietę jako gadżet podkreślający atrakcyjność towaru, namiętnego kociaka, mającego przyciągnąć uwagę mężczyzny, by wzbudzić w nim zainteresowanie kupnem samochodu, telefonu czy wody po goleniu? Czy nasza wartość sprowadza się właśnie do tego?

Jako kobieta i przedstawicielka, jakby nie było, zdecydowanie większej części społeczeństwa, nie uważam tego za zabawne i protestuję przeciwko kształtowaniu takiego przerysowanego i stereotypowego wizerunku przedstawicielek naszej płci! Autor: interia360.pl / Mazia

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00