MUZYKA:

Wciąż gitarowo

Czy przy nagrywaniu nowego materiału istnieje presja dorównania poprzednim dokonaniom, czy w pewnym sensie grupa Perfect nie jest niewolnikiem własnej przeszłości?
Zawsze się to bierze pod uwagę – czasy się zmieniają, świat się zmienia, młodzież zmienia gusta… U nas jest taka sytuacja, że nasza muzyka zahacza o parę pokoleń, o czym miałem okazję się przekonać. Na nasze koncerty przychodzi bardzo wiele ludzi, z ogromnym szacunkiem słuchają oni koncertu, znają teksty i nie chcemy ich zawieść jakąś muzyką, która byłaby dla nich szokiem. Chcielibyśmy utrzymać naszą stylistykę – w dalszym ciągu będziemy grać na gitarach, Grzesiek będzie nadal śpiewał tak, jak śpiewa i świata nie przewrócimy do góry nogami i kula ziemska się nie zatrzęsie, bo nagle wydamy taką płytę, że wszyscy padną albo stwierdzą, że nagraliśmy coś fatalnego. Chcemy po prostu robić dobrą muzykę opartą na gitarowych riffach, na rytmie, na fajnych melodiach i na fajnych tekstach, a jak to będzie odebrane i jak ludzie to przyjmą – tego nikt nie przewidzi. Chcemy zrobić taką płytę, żeby nas to bawiło i żebyśmy mogli jak najwięcej tych utworów grać na koncertach. W dalszym ciągu chcemy grać piosenki, oprawione one będą może trochę lżejszym tekstem niż miało to miejsce na płycie „Schody”. Teraz przyszedł czas na trochę dostępniejszą płytę – i dla słuchacza, i dla nas.
 
Którą płytę Perfectu poleciłby Pan komuś, kto chciałby poznać ten zespół?
„Jestem” i „Śmigło”. Pierwsza to zapis zespołu, który po wielu latach przerwy narodził się na nowo, zdecydowanie odcięliśmy się od rzeczy, które planował Zbyszek Hołdys i uważam, że ta płyta jest bardzo dobrze zrealizowana i ma bardzo dobre piosenki oraz teksty. Z kolei „Śmigło” jest jednym z naszych ostatnim albumów studyjnych i myślę, że też jest warta polecenia.
 
Do jakich płyt najczęściej Pan wraca?
Stare płyty jazzowe. John Coltrane, Miles Davis, tego pewnie słuchacze trochę się nie spodziewają. Mam bardzo mało płyt czysto rockowych, gitarowych. Bardzo chętnie słucham też Jeffa Becka. Często wracam do starych płyt Jimiego Hendriksa, mam z trudem zdobyte bootlegi czy zapisy prób, słuchając ich zamykam oczy i staram się zobaczyć ten obrazek jak to się dzieje, że to było tak genialne (śmiech).
 
Od dłuższego czasu coraz donośniej ogłasza się upadek muzyki rockowej. Czy zgadza się Pan ze stwierdzeniem, że „rock’n’roll umarł”?
Nie, w żadnym wypadku. Absolutnie się nie zgadzam, wręcz przeciwnie! Oczywiście, rock’n’rolla jest bardzo mało w mediach. Mało jest go w radio, w telewizji, to właśnie jest przyczyną tego, że tak się mówi. W Polsce i na świecie jest mnóstwo wspaniałych kapel rockowych, ale nie mają gdzie się zaprezentować – jest mało festiwali, nie promuje się muzyki rockowej i stąd takie twierdzenie.
 
Jak widzi Pan przyszłość Perfectu?
Najbliższe plany to grać koncerty, dostajemy zaproszenia na festiwale, nie wiemy jeszcze, czy wystąpimy sami czy z orkiestrą symfoniczną. Będziemy grać tak długo, aż się okaże, że nikt nie chce tego słuchać, mam jednak nadzieje, że nigdy tak się nie stanie, że fani w dalszym ciągu będą nas słuchać i przychodzić na koncerty, na tym nam zależy najbardziej.

Autor: Michał Stachura

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00