MUZYKA:

W czyśćcu bywa brutalnie

Zaprezentowały się tam trzy lokalne kapele, a raczej komanda, które wspierały machinę wojenną z Niemiec – Purgatory, będącą główną atrakcją wieczoru. Dźwiękowe zniszczenie rozpoczął gubińsko – żarska załoga Deathstorm. Panowie poczęstowali zgromadzonych w klubie szybkimi i jednocześnie diabelsko ciężkimi strzałami, które były bardzo precyzyjnie wymierzone. Muza jaką zaprezentowali mogła kojarzyć się z najlepszymi amerykańskimi wzorcami typu Immolation, Incantation i innymi kapelami, których nazwy kończą się na „ejszyn”. Obrazu piekielnej maszynerii dopełniało świetne brzmienie – selektywne i zarazem brudne i brutalne. Rozmywało się jedynie gdy do głosu dochodziły solówki, ale jako że nie było ich aż tak dużo, nie rzutowało to negatywnie na odbiór całości. Występ był bardzo dobry i wygląda na to, że rośnie w naszym regionie nowa death metalowa siła.
 
Po nich sceną zawładnął zielonogórski Kill, który zaprezentował się w nowym składzie. Obok Shymona i Zaali, odpowiednio na gitarze i perkusji w Killu grają teraz wokalista Zbych i basista Oley, znany z innej lokalnej formacji Lethal Injection. Fani twórczości takich kapel jak Bolt Thrower, Obituary czy Cannibal Corpse, powinni zainteresować się tą grupą. Zagrali tak ciężko, że można było odnieść wrażenie, że na klub zawaliły się wyższe piętra kamiennicy, w której się mieści… razem z mieszkańcami. Niestety za tym fenomenalnym ciężarem nie szła czytelność brzmienia. Wszystkie instrumenty zlewały się w jeden wielki zgiełk, z którego najlepiej dało się wychwycić wokal – bardzo dobry zresztą. Przez zepsute brzmienie muzyka Kill nie miała okazji w pełni pokazać swoich walorów i przykro mi to stwierdzić, ale był to chyba najsłabszy występ tego wieczoru.
 
Co ciekawe brzmienie poprawiło się nieco w momencie występu trzeciej kapeli. Mowa o żarskim Brutally Mutilated. Trzygłowa bestia zaprezentowała nam old skulowy death metal, w którym słyszalne były wpływy amerykańskiej grupy Acheron. Jakby na potwierdzenie tej tezy panowie na koniec odegrali utwór z jej repertuaru zatytułowany „Ave Satanas”. Zaprezentowali także kilka nowych kawałków, które poza brutalnością zwracały uwagę potępieńczym klimatem. Szkoda tylko, że ich niektóre utwory dłużyły się i w momencie kiedy było już dobrze i można było zakończyć kawałek, zespół grał dalej. Niemniej jednak udało im się wytworzyć ciekawą aurę, przez co ich występ miał prawo utkwić w pamięci przybyłych tego wieczoru do klubu.
 
Po kilkunastu minutach przerwy w trakcie których na scenę wniesiono nowe elementy scenografii, swoje dzieło zniszczenia rozpoczęli Niemcy z Purgatory. Niemcy brzmiący jednak bardzo po polsku, ponieważ ktoś nieświadomy tego, że mają oni być gwiazdą wieczoru, mógłby pomyśleć słysząc ich z oddali, że to… Vader. Faktycznie sporo w ich muzyce wpływów najsłynniejszej krajowej załogi metalowej, ale panowie z Purgatory w żadnym wypadku się ich nie wypierają. Poza muzyką częścią występu, którą stanowiły głównie kawałki z ich najnowszej płyty „Necromantaeon”, wielkie wrażenie robiło zachowanie sceniczne Niemców. Gitarzysta i basista stojący po bokach niemal bez przerwy kręcili młynki włosami, a kiedy tego nie robili, hasali po scenie posyłając co rusz groźne spojrzenia. Tych ostatnich brylował jednak wokalista. Chłop jak dąb zagrzewał publikę do wzmożonej aktywności pod sceną i wypluwał kolejne linijki tekstów utworów z głębi swoich trzewi. Owo zachowanie dopełniało brutalności występu Purgatory, który jest naprawdę świetną kapelą koncertową i udowodnili to w 4 Różach w pełnej rozciągłości.
 
 

Autor: Metalizator

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00