MUZYKA:

Sutari miesza w muzyce kuchennym mikserem [WYWIAD]

Skąd się wzięła fascynacja muzyką ludową? Czy chodzi o miejsce z którego pochodzicie? Czy są to utwory odziedziczone z tradycji rodzinnych?

Kasia Kapela: Mnie się wydaje, że chodzi o miejsce, z którego pochodzimy czyli z większej części Warszawy. Byłyśmy pozbawione tej muzyki ludowej i miałyśmy potrzebę, żeby się nią zainteresować i ją odkrywać.

Sięgacie do oryginalnych tekstów ludowych. Chcecie w ten sposób odtworzyć dawny nastrój czy sądzicie, że jest to wciąż aktualna treść?

Zosia Barańska: Zupełnie nie staramy się odtworzyć przeszłości. Chociaż rzeczywiście bierzemy teksty i melodie w stu procentach nie zmienione. Czasem zdarzają się nam pewne psikusy. Natomiast bardziej szukamy w nich tego co dla nas współcześnie jest ważne, niż staramy się przywrócić znaczenia czy ówczesną użytkowość tekstów. To, że są to często melodie związane z rytuałami np. wesela lub nocy Kupały to nadaje im bardzo ciekawy kontekst. Natomiast dzisiaj ten kontekst nie jest już tak bardzo aktualny. Odnajdujemy w nich zupełnie inne treści czy nowe płaszczyzny, które pasują do naszej współczesności i okazuje się, że one rzeczywiście tam są. Są to teksty mocno uniwersalne i ponadczasowe.

Jak wasze instrumenty niekonwencjonalne typu mikser kuchenny trafiły do waszej wizji muzyki ludowej?

K. K.: Wydarzyło się to bardzo naturalnie, ponieważ kiedy zaczęłyśmy tworzyć nasz zespół i muzykę, to spotykałyśmy się w domu, bardzo często w kuchni mając próby. Kiedy zabrakło nam w pewnym momencie podkładu czy czegoś co by wzmocniło piosenkę, którą zaczęłyśmy tworzyć, wzięłyśmy rzeczy, które były obok. Okazało się, że świetnie oddają charakter tej muzyki i wspólnego śpiewania przy wykonywaniu czynności codziennych. Nie było to wymyślone, pojawiło się w sposób bardzo naturalny.

Muzyka ludowa dawniej a dzisiaj trochę się różni. Dawniej była to muzyka codzienna, ludzie ją śpiewali przy pracy, przy zwykłych czynnościach. Dzisiaj mamy podział na twórców i publiczność. Czy nie jest to sztuczna reaktywacja?

Basia Songin: Kiedyś też był podział na twórców i słuchaczy, byli ludzie, którzy grali muzykę do tańca, grali na weselach. Natomiast więcej ludzi śpiewało. Pozbawieni radia, telewizji, które teraz zastępują czynnik generujący nieustająco dźwięki w naszym otoczeniu, ludzie dawniej tworzyli dźwięki sami. Muzyka pomagała także w pracy. Dzisiaj w pracy możemy włączyć sobie płytę albo radio. Kiedyś trzeba było zaśpiewać, zaprosić kapelę żeby do pracy przygrywała. Rola muzyki się nie zmienia.

K.K: Aczkolwiek, kiedyś faktycznie uczestnictwo odbiorców było bardziej aktywne. Więcej ludzi tańczyło, potrafiło się w to zaangażować. Ludzie dzisiaj odczuwają to na inny sposób, ale też jest taka potrzeba, żeby coraz więcej tańczyć i przeżywać muzykę.

Z.B: Abstrahując od rodzaju muzyki, to jednak wielu ludzi i tańczy i śpiewa, chodzi na koncerty i odbiera tę muzykę. Teraz mamy więcej gatunków, co jest oczywiście świetne, że świat się rozwija. Teraz możemy pójść na dyskotekę, albo na ludową potańcówkę i w zależności co kto lubi, to takich rzeczy szuka.

Wasza nazwa wydaje się egzotyczna. Co znaczy nazwa Sutari?

B.S: Nie jest to słowo słowiańskie, ale z kraju, który dosyć długo nam towarzyszył. Jest to słowo litewskie, a w zasadzie improwizacja na temat słowa litewskiego, które znaczy „współbrzmieć”, zgadzać się w brzmieniu. Jest to pochodna od nazwy litewskich pieśni śpiewanych przez kobiety w bardzo specyficzny sposób, które nazywają się sutartines.

Bardzo dziękujemy za rozmowę.

Autor: Ewelina Pytiak, Artur Kinal

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00