MUZYKA:

Spacer po polu minowym

W wywiadzie, który niedawno mogliście przeczytać na łamach „UZetki”, Bajzel mówił, że „Sted” to próba odarcia tekstów Stachury z ogniskowych interpretacji, które w ogóle nie dźwigały ciężaru warstwy lirycznej. Z drugiej strony bardzo łatwo wpaść tutaj w jakąś przesadną egzaltację – poezja śpiewana to temat dość niewdzięczny, dodatkowo łatwo tu było narazić się ortodoksyjnym fanom poety (choć ci i tak pewnie się obrażą, więc co tam). Cały projekt Babu Król to spacer po polu minowym, przynajmniej teoretycznie. Dlaczego teoretycznie? Bo Budyń i Bajzel za nic mają sobie te wszystkie miny, przeszkody – idą wytrwale swoją ścieżką, w zaskakujący sposób unikając wszelkich wpadek.
 
Powiem bez bicia – żeby polubić tę płytę, trzeba lubić zarówno Pogodno, jak i Bajzla. Kluczowa jest tu wrażliwość, a w zasadzie dwie odrębne wrażliwości, Budynia i Bajzla. Muzycznie nie ma niespodzianek – Pogodno i Bajzel minus najbardziej ekstremalne jazdy obu powyższych, bo nie ma ani dźwiękowych poszukiwań pierwszych, ani przesterowanych, elektronicznych beatów w stylu drugiego. „Sted” to dwanaście utworów, gdzie wszystko podyktowane jest przez teksty.
 
Z jednej strony najpiękniej robi się w tych spokojniejszych momentach. Ostanie trzy minuty „Brooklyńskiego mostu”, „Niemowa”, czy intrygujące „Co noc”. Z drugiej – najpiękniej tekst połączył się z muzyką w punkowym „Człowiek człowiekowi”. Konia z rzędem temu, kto zgadłby, że tekst powstał pierwszy! Oparta na cytacie z bajzlowej „Małej Wulgarii”, „Bójka w L” jest bardzo blisko tego poziomu. Reszta to na pewno rzeczy ciekawe, ale – w przeciwieństwie do tych wymienionych – nie świetne.
 
Być może zabrzmi to pretensjonalnie i głupio, ale Babu Król dystansuje konkurencję, pokazując, jak lekko, niegłupio i bezpretensjonalnie potrafi przedstawić tak ciężkie rzeczy, jak poezja. Połowa tej płyty to połączenie liryki z muzyką w idealnych proporcjach, w najgorszym razie mamy „tylko” bardzo dobre interpretacje wiersze Stachury. Budyń i Bajzel już teraz odgrażają się, że po odharcerzeniu Stachury „odsolidaryzują” Kaczmarskiego. Jeśli osiągną ten poziom, co na „Sted”, to powiadam Wam – mury runą.

Autor: Michał Stachura

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00