MUZYKA:

Proletaryat bez „Kolesi”

Odbywał się on w klubie 4 Róże Dla Lucienne, a przed gwiazdą wieczoru zagrać mieli reprezentanci zielonogórskiej sceny – Hemoglobina. Już na kilka minut przed planowanym startem imprezy dało się zauważyć, że zainteresowanie nią jest spore. Świadczyła o tym spora grupa ludzi, która zajęła już strategiczne pozycje przy stolikach na przeciwko sceny.
 
Sam koncert rozpoczął się niestety z około piętnasto minutową obsuwą, po której na scenie zameldowała się Hemoglobina. Po krótkim powitaniu rozpoczęli swojego seta, który niestety nie powalił. Składał się on bowiem w przeważającej części z utworów wolnych bądź średnich ociekających psychodelicznym klimatem. Generalnie muzyka zespołu to klimatyczny rock z wpływami psychodeli właśnie, a także nieco cięższego grania rodem nawet z nu – metalu. Pod koniec swojego występu panowie pokusili się o kilka żwawszych utworów, ale i tak nie udało im się porwać publiki do zabawy. Ta siedziała sztywno na swoich miejscach, nagradzając od czasu do czasu zespół niemrawymi oklaskami. Nie można powiedzieć jednak, że Hemoglobina nie potrafi grać. Warsztat chłopaki mają całkiem dobry, ale zabrakło w ich muzyce takiego rockowego pazura oraz charyzmy przez co ich set nieco usypiał.
 
Po około półgodzinnym secie Hemoglobiny nastała kilkunastominutowa przerwa, podczas której techniczni przygotowywali scenę na nadejście Proletaryatu. W momencie kiedy z głośników zaczęły się sączyć pierwsze dźwięki intra już kilku osobników instalowało się pod sceną, a na niej pojawiać zaczęli się muzycy pabianickiej ekipy… i zaczęła się jazda! Muzycy, mimo że nie pierwszej już młodości, poczęstowali zgromadzonych w 4 Różach dawką bardzo energicznego i żywiołowego… no właśnie – punka? Hard rocka? Heavy metalu? W zasadzie w ich twórczości jest po trochu z każdej z tych stylistyk, a poza tym czy to ważne do jakiej gatunkowej szuflady wrzucimy Proletaryat? Grunt, że świetnie sprawdza się na koncertach, czego dowód mieliśmy poprzedniego wieczoru. Wystarczyło spojrzeć na to co działo się podczas ich występu pod sceną – a dział się prawdziwy młyn od pierwszego do ostatniego utworu! Panowie zaprezentowali sporo kawałków ze swojej najnowszej płyty „Prawda”, którą promują teraz podczas swoich koncertów. Zwłaszcza w drugiej części koncertu mogliśmy usłyszeć dużo numerów z tego materiału, ale nie oznacza to, że zaniedbywali starsze hity. Ze sceny poleciały m.in. „Pragniemy”, „Jak Ptak”, „Mamy 1000 lat”, „Czarne Szeregi” i rzecz jasna „Hej, Naprzód Marsz”. Widać było, że muzycy są w wyśmienitej formie i doskonale bawią się grając zarówno starsze jak i nowsze utwory. Uwagę przykuwał zwłaszcza Oley, który jest fenomenalnym frontmanem z potężnym głosem. Wracając jeszcze do starych utworów Proletaryat, w przerwach między kawałkami co rusz ktoś domagał się „Kolesi” – numeru z płyty „Czarne Szeregi”. Trzeba przyznać, że te żądania szczerze rozbawiły Oleya, ale w pewnym momencie twardo zakomunikował, że tego kawałka nie będzie. Z późniejszych moich rozmów z fanami wynikło, że byli bardzo rozczarowani tą decyzją, ale niestety nie można mieć zawsze wszystkiego. Zespół krzesał ze swych instrumentów przepełnione dziką energią dźwięki przez około 1,5 godziny i w dobrych nastrojach zeszli ze sceny.
 
Ten koncert potwierdził, że dobry zespół rockowy jest jak wino – im starszy tym lepszy. Proletaryatom należy się duże uznanie, że przez tyle lat działalności wcale nie spuścili z tonu, a poza tym przyciągają coraz to młodsze pokolenia fanów. Podczas ich koncertu w 4 Różach dało się zauważyć obok prawdziwych weteranów również grupkę chłopaków, którzy mieli na oko jakieś 15 lat. To budujące, że młodzież jednak wciąż chce słuchać dobrej muzyki.
 
Poniżej możecie znaleźć wywiad jakiego udzielił Radiu Index Oley przed koncertem.
 
 

Autor: Michał Cierniak/fot. Mateusz Ciepliński

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00