MUZYKA:

Plastik, brokat i piórka w d***ie…

Kto choć raz był w Piekarni Cichej Kobiety wie, że nie przesadzam mówiąc, iż jej klimat zawsze dodaje występującym artystom już kilka punktów na starcie. Surowość tego miejsca tylko czeka by ją wypełnić, ozdobić, co w pełni udało się Dziewczynom. Anna Karamon i Aleksandra Nowak plus czterech towarzyszących im na scenie mężczyzn (tu należy wymienić panów z imienia i nazwiska, bo ich akompaniament to kawał dobrej roboty: Krzysztof Łochowicz, Maciej Matysiak, Artur Lipiński, Bogusz Wekka)  to idealny początek cyklu “Zielonogórskiej Wiosny Bluesowej”, chociaż w ich przypadku nazwa może być myląca. Tego wieczoru usłyszeliśmy nie tylko bluesa, był także jazz, rock’n’roll, a nawet country. Początek koncertu to trzy pierwsze kawałki z płyty “Dziewczyny z sąsiedztwa”: klimatowy “Seks na Plaży”, rytmiczne “Skarpetki” i tytułowe “Dziewczyny z sąsiedztwa”. Przy “Nie mam serca” wyłapuję insprację zespołem Sistars, przy kolejnych utworach pobrzmiewa mi Katarzyna Groniec, czyli wciąż obracamy się w gronie nieplastikowej, inteligentnej, kobiecej muzyki. To, z jaką łatwością bawią się muzyką Dziewczyny, pokazują wykonując Papaya’e Urszuli Dudziak, a ciężki, prawie rockowy refren “Wybacz chłopcze” ujawnia ich wszechstronność i pozwala “wyżyć się” instrumentalnie męskiej części zespołu. Po tym następuje chwila przerwy, uzupełnianie płynów, szum zachwyconej i pragnącej więcej publiczności.
Ku mojej radości, Dziewczyny wracają z kawałkiem “A gdyby tak”. Na ten energetyczny, bujający i zapadający w pamięć utwór czekałam od początku. Poza tym przez większą część koncertu człowiek ma ochotę odepchnąć krzesełko i tańczyć, tylko na moment wszyscy zamierają przy balladzie “Nigdy”. Przy “Jesteś moim ideałem” moje poprzednie pragnienia zostają zaspokojone, bo oto pada komenda” Wszyscy wstać! I tańczyć jak za dawnych lat”. Na kilka słów zasługuje też konferansjerska część wieczoru. Dziewczyny, kiedy nie śpiewają przekomarzają się, żartują z siebie nawzajem, więc gdy pęka struna przy gitarze, czas potrzebny na jej wymianę  nikomu się  nie dłuży. To wszystko składa się na pewne zjawisko. Dziewczyny są jak dwie osoby w jednym ciele, każda koloruje  na swój sposób, ale obraz wychodzi nam jeden.

Autor: Daria Kubasiewicz

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00