MUZYKA:

“Dziwne” Walentynki w Filharmonii

Koncert otwarty został lampką szampana a publiczność z niecierpliwością oczekiwała gwiazdy wieczoru – samego Janusza Radka, który po raz pierwszy w naszym mieście zaprezentował utwory ze swojego autorskiego projektu „Gdzies po-między”. Warto dodać, że choć premiera płyty miała miejsce we Wrześniu 2010 roku muzyka i wykonanie sceniczne zaskoczyły zielonogórskich słuchaczy.
 
Sam Janusz Radek określa swoją muzykę jako wyjątkową, eksperymentalną, o nowym dziwnym obliczu twierdząc, że „jesteśmy tak znudzeni oczywistością, prawdami i definicjami, że wszystko co dziwne, zatrzymuje naszą ciekawość. „Muzyka, którą wykonuję, jest naprawdę dziwna i to nie tylko z nazwy – żeby słodko połechtać i oszukać.”
 
Koncert artysty, zdawał się być zaproszeniem do erotycznych uniesień, tak jasnym i dosłownym, że już w muzycznej zapowiedzi drugiego utworu artysta zachęcał wszystkich by „wejść” do łóżka. Koncert na „dźwięk i ruch” zdawał się być walką groteski z tabu o tym co cielesne, co trwa jedynie przez chwile. „Najważniejszy głos lub głosy, którymi wcielam się we wszystkie współczesne stany naszych pragnień, znajdują się w niedopowiedzeniach gdzieś-po-między”— jak powiedział artysta.
 
 
Dziwność muzyki Janusza Radka dostrzegalna była nawet w samym składzie instrumentalnym (Tomasz Filipczak – klawisze, Mirosław Wiśniewski – kontrabas, Adam Kram – perkusja), gdzie perkusja, kontrabas – duet zakrawający na skład zespołu jazzowego, zestawiony został z elektronicznymi wrażeniami syntezatora w melodiach transowych o akustycznym charakterze.
 
Mimo ogromnej chęci złamania walentynkowej komercji i banalności Dnia Zakochanych, zielonogórska publiczność wydała się nie być gotową na dziwność, groteskę i dosłowność tekstów i muzyki Janusza Radka. Popis umiejętności artykulacyjnych artysty, szeroki zakres skali głosu, ciekawy i nowy pomysł na kompozycje nie dostarczyły zgromadzonym słuchaczom, obiecanych w tytule płyty ciekawości i intrygi tego co zasłonięte i niedostępne, egzystujące w delikatnych niedopowiedzeniach, które przecież miały być „gdzieś po-między”.

Autor: Monika Kotowicz/fot. Jacek Poremba

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00