MUZYKA:

Dobrze jest się zmieniać

Jakie opinie fanów na temat płyty „Biało Czarna” docierają do was na obecną chwilę?
Różne i to zależy chyba od czasu jej odsłuchiwania. Wiadomo, że Kat oferował przez lata różne płyty, które różnie brzmiały, zmieniały się w międzyczasie składy… Zatem co rusz zaskakiwaliśmy publiczność mniejszą lub większą odmiennością jednej płyty od następnej. Tym razem jest podobnie, toteż część publiczności musi się dopiero przekonać do tej płyty, a w niektórych weszła ona jak nóż w ciepłe masło. Na razie jednak dzieli nas zbyt krótki czas od wydania płyty. Jeżeli po, powiedzmy roku czasu publiczność nas zbeszta, to nie wiem czy będzie to słuszne czy nie. W każdym razie my przystępując do pracy nad tą płytą byliśmy przekonani o wartości tych utworów. Mają one znamiona postępu, oferują nową, odmienną muzykę… Ta płyta ma potencjał. Zobaczymy jak będzie oceniona za jakiś czas.
 
Wiadomo na pewno, że ten album jest bardzo ciężki. Jak rozkładały się przy niej obowiązki kompozytorskie w zespole? Ile do powiedzenia mieli młodsi członkowie kapeli, a ile stara gwardia, czyli ty i Ireneusz Loth?
Generalnie to udział twórczy miał każdy w różnym stopniu, bo przecież w tym zespole nie ma blokady dla myśli twórczej innych. W związku z tym ani Irek, ani ja nie temperowaliśmy chłopaków, nie hamowaliśmy ich, a wręcz przeciwnie – inspirowaliśmy do działania. Większość utworów powstała w wyniku pracy zbiorowej, czyli zespół zbiera się na próbie, coś sobie improwizują i wychodziły z tego różne ciekawe rzeczy. Dwa utwory zrobiłem natomiast zupełnie samodzielnie. Praca szła dosyć szybko, ale trzeba nadmienić, że ja zacząłem ją w 2008 roku, gdyż do końca 2007 pracowałem nad płytą solową. Po roku mieliśmy zrobioną muzykę na naszą płytę, a później nastąpił rok pracy nad wokalami i tekstami. Wiesz, teksty metalowe pisze się trochę inaczej niż popowe, bo te drugie można czasem napisać na kolanie i coś z tego może zostać przyjęte. Ja swoje teksty piszę przerywając czasem pracę na różnego rodzaju inne działania. Zasadniczo sprawiają mi trudność, bo staram się je dopasować w idealny sposób do wcześniej wymyślonych przez siebie linii wokalnych. W związku z tym trudniej mi potem dobierać odpowiednie słowa czy też fabułę, które również zaspokajałyby moje apetyty twórcze.
 
Kiedy rozmawialiśmy rok temu mówiłeś, że wasza nowa płyta będzie brzmieć inaczej niż wszystkie dotychczasowe dzieła Kata. Ja jednak dosłyszałem się tam wpływów z takich albumów jak „Bastard” czy „Oddech Wymarłych Światów”. Co powiesz na taką interpretację?
Dobrze. Dobrze też jeśli jakieś elementy z wcześniejszych płyt wybrzmiewają w tej muzyce. Przyznasz jednak szczerze, że to mogą być jakieś wyjątki. Skojarzenia są luźne, albowiem nie było próby odwzorowania. Natomiast niewątpliwie da się odczuć charakter muzyczny, bo przecież muzykę tamtych czasów równie dobrze kształtowałem ja, jak i Irek. W związku z tym tak za bardzo nie odeszliśmy od tamtych czasów. Są muzycy, którzy nie zmieniają się przez 20 lat, ale ja zawsze burzyłem pewne zasady po to, aby odnajdować jakieś nowe. Zmuszało mnie to często do ponownego uczenia się pewnych rzeczy. Wielu osobom po odsłuchaniu pierwszych taktów nowej płyty wydaje się ona bliska starszym rzeczom. Ja bym powiedział, że owszem, zawiera stare elementy, ale generalnie muzyka jest nowa, świeża, inna… Też się zmieniamy i chyba to dobrze.
 
A czyim pomysłem było rozpoczęcie „Biało Czarnej” od 7-minutowego instrumentala? Dla niektórych takie coś to strzał w stopę, bo płytę powinien otwierać jakiś chwytliwy przebój zachęcający do dalszego słuchania.
Tak, ale to jest myślenie życzeniowe publiczności, do którego ma oczywiście prawo. Zresztą dzisiaj nie ma problemów, aby utwory na tej płycie poukładać tak, aby wszystko zgadzało się słuchaczowi. Natomiast w koncepcji spójności kawałków względem siebie uznaliśmy, że to rozwiązanie będzie najbardziej trafne jeśli chodzi o całość. Wiadomo, że kiedy powstają poszczególne utwory to nie ma się obrazu całości, ale gdy ta całość już jest, to dokonuje się połączeń między utworami. Powinny się one między sobą różnicować, bo wtedy ma się wrażenie, że za każdym razem dzieje się coś odmiennego. Dokonaliśmy zatem takiego wyboru, to była nasza propozycja, ale jak już mówiłem można ją zmienić.
 
Dlaczego dopiero teraz zdecydowaliście się napisać czwartą część serii utworów „Diabelski Dom”?
Wiesz, może ich będzie jeszcze więcej. Z tymi „Diabelskimi Domami” to było tak, że nie były pisane periodycznie, albo raczej nie są periodycznie nazywane. Powstawały wszak w różnych okresach – najpierw przecież powstała część trzecia, a dopiero po niej część druga. Jest na świecie kilka takich projektów, które chce się aby występowały w iluś częściach, albo chce się je robić cyklicznie. Czuje się przy tym, że nie ma się jeszcze zamkniętego pomysłu na jakiś fragment. Powoli jednak, po tych czterech częściach, wysuwa się przypuszczenie, które nie będzie dalekie od prawdy, że ten „Diabelski Dom” to publika metalowa. Jeżeli ktoś dojdzie do takich wniosków, to nie pomyli się.
 
Słyszałem opinie, że teksty na „Biało Czarnej” są najmocniejsze jakie napisałeś dla Kata do tej pory. Co ty na to?
Może dlatego, że w Polsce coraz częściej dostrzega się problem wynikający z zagrożeń tzw. „agresywnego katolicyzmu”. On jest faktycznie groźny nie tylko dla wolności jednostek, ale też wolności całego społeczeństwa. Ja oczywiście szanuję drogę życiową każdego człowieka, ale jeśli coś się unifikuje i narzuca tej części społeczeństwa, która sobie tego nie życzy to po prostu jest nie fair. Jesteśmy krajem głoszącym tolerancję, akceptację dla różnic, a dziś wygląda to tak, jakby część społeczeństwa była wykluczona.
 
W roku 1998 ukazała się płyta „Czarne Zastępy – w Hołdzie Kat”. Czy słyszałeś ten krążek i która interpretacja waszych utworów spodobała ci się najbardziej?
Wszystkie były ok. Generalnie chcę odbierać tą płytę jako dobrą zabawę dla zespołów, które na niej zagrały i publiczności, która miała okazję posłuchać naszych utworów w innych wykonaniach. Wydaje mi się, że sporo z tych utworów trafiło w gusta publiczności, która lubi Kata i chętnie posłuchała tych nowych rzeczy. Pamiętam też, że nie dalej jak dwa lata temu przy okazji swojej rocznicy 25-lecia zaprosił mnie do zaśpiewania do ich wykonania „Wyroczni” i chyba ukazało się to na ich płycie. Był to bardzo miły rodzaj doświadczenia, zresztą nie raz zdarzało mi się grywać z innymi artystami i zawsze odbierałem to bardzo sympatycznie. Mam nadzieję, że coś takiego przydarzy mi się w przyszłości, a chyba tak, bo jest kilka zespołów, które zgłosiły się do mnie z taką prośbą. Mogę tutaj wyrazić tylko moją wdzięczność.
 
Na zakończenie powiedz czy są już plany na następczynię „Biało Czarnej” czy na razie skupiacie się tylko na działalności koncertowej?
Wiesz, generalnie to zazwyczaj jest tak, że po dość długim i permanentnym wysiłku jest czas na, nazwijmy to, konsumpcję życia. Ponaprawianie zaległości życiowych itd. Ponad to trzeba trochę odprężenia i odpoczynku… Dobrze jest też nabrać pewnej rezerwy do tego co się robi, bo taka stała pogoń nie wróży dobrze na ewentualne zmiany w swojej ścieżce twórczej. A odmiana to moim zdaniem ważny element tworzenia. Ufam zatem, że następna płyta zespołu również czymś zaskoczy i wklei się w gusta bardzo wymagającej publiczności.

Autor: Michał Cierniak/fot. Marta Ułasowicz

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00