MUZYKA:

Czy możemy zagrać w waszej jaskini?

Skąd się wzięli Sticky Boys?

Wszystko zaczęło się trzy lata temu. Graliśmy razem już od dłuższego czasu w różnych zespołach hardrockowych, po tym, jak nie udało się odnieść sukcesu w różnych składach thrash metalowych i death metalowych, postanowiliśmy powrócić do korzeni. To, co kochamy najbardziej, to rock’n’roll. Założyliśmy więc z Alexem, który śpiewa i gra na gitarze, nową grupę, początkowo duet. Potem poznaliśmy JB, naszego basistę, który był facetem, którego potrzebowaliśmy. To było dwa lata temu, zagraliśmy mnóstwo koncertów od tego czasu.

Podobno na początku graliście w jaskiniach.

W Paryżu dość często graliśmy w jaskiniach, bo gdy jesteś mało znany, tylko to ci zostaje. My chcieliśmy grać gdziekolwiek , więc chodziliśmy od miejsca do miejsca, od właściciela do właściciela i pytaliśmy: czy możemy tu zagrać? Czy możemy zagrać w waszej jaskini? Salonie? gdziekolwiek? Chcieliśmy grać tak dużo koncertów, jak się tylko da, więc graliśmy w jaskiniach. Znajdują się one pod barami i restauracjami, dajesz tam sprzęt, zaczynasz grać i po jakimś czasie zbiera się mała publiczność. Graliśmy na początku nawet dla 2-3 osób i wciąż się dobrze bawiliśmy.

„This is Rock’n’Roll” unika ciężkich tematów, to raczej zbiór lekkich utworów do zabawy. Taki mieliście zamiar?

Od początku nam o to chodziło – rock and roll to muzyka imprezowa. Nie uważam, żebyśmy zawsze mieli racje, ale naszym zdaniem ta muzyka musi być imprezowa. Taką ją lubimy – na żywo, imprezując z przyjaciółmi, pijąc piwo, śpiewając, dając świetne koncerty. To samo sedno tej muzyki. Jeśli weźmiesz jakikolwiek wielki zespół rockowy z ostatnich 30 lat, ta muzyka będzie w większości właśnie taka. AC/DC, KISS, Twisted Sister – te wszystkie zespoły grają imprezową muzykę.

To jak opisałbyś wasze brzmienie?

To cios w twarz, gdy pijesz piwo, to mieszanina rockowych stylów. Nie chodzi o to, byś słuchał tej płyty i zastanawiał się, co chcemy osiągnąć, w którą stronę chcemy iść. Od razu w samo sedno. Chcieliście tego, więc to macie – to jest rock and roll. To jest dla was, chodźmy imprezować! Wystarczy, że to poczujesz, a to sprawi, ze się uśmiechniesz, zaczniesz tupać nogami, śmiać się… tak, nawet jeśli ludzie się z nas śmieją, nie przeszkadza nam to.

Wystąpiliście w reklamie francuskich linii kolejowych, SNCF. Nie obawialiście się, że przyniesie wam to złą sławę?

Jeśli jakaś firma przychodzi do ciebie i mówi ‘chcemy, żebyście dla nas zagrali’, a ty chciałbyś to zrobić – po prostu to robisz. Chcieli zrobić reklamę, w której odnosisz wrażenie, że SNCF zrobi dla ciebie wszystko. Powiedzmy, że jeden klient jest fanem kung fu, więc na samym środku peronu była walka kung fu dla tego jednego człowieka. Mieli również dziewczynę – fankę heavy metalu i szukali zespołu, który miałby ją powitać na peronie. Szukali na facebooku, na myspace, ale nic, co znaleźli nie miało w sobie dostatecznej dozy humoru, żeby wczuć się w reklamę. Znaleźli nas i spytali się, czy chcemy zagrać SNCF i szczerze – z początku myślałem, że to jakiś żart. SNCF chce nasz zespół, żeby grał w ich reklamie? Okazało się jednak, że to prawda i że chcą, byśmy zagrali na samym środku peronu, by powitać tę dziewczynę. Pomysł był zabawny, a ludzie tam – bardzo mili.

Pochodzicie z Francji, kraju, który ma piękną tradycję muzyczną – od Brela czy Gainsbourga, po Noir Desir, a jednak wciąż mało się słyszy o muzyce z tej części świata.

To zabawne, bo mamy wszystko, czego nam potrzeba – świetne rockowe zespoły, ale wiesz, one są niedoceniane nawet we Francji. Zdaje się, że nikt nie słucha już prawdziwego rock and rolla, nikt nie chce oglądać rockandrollowych zespołów. Jeśli więc sami francuzi nie wierzą we własne zespoły – dlaczego mieliby obcokrajowcy? Myślę, że mamy dużo do zrobienia, jeśli o to chodzi. Przekonać francuska publiczność, ze rock żyje we Francji. Ta publiczność istnieje, ale słucha zagranicznych grup i nie wierzą w te francuskie, wiec my musimy ich przekonać. Robimy to codziennie.

Autor: Michał Stachura

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00