MUZYKA:

Chłopcy hiphopowcy

Zbitka słów Rapgra plus pięć gorących nazw widniejących na plakacie przyciągnęło na festiwal setki fanów. Byli ludzie z samego miasta i okolic, także spoza województwa..

Przyjechałem ze swoją kobietą i znajomymi. Nie miałem problemów z biletami – opowiadał mi Tomek z Żar. Faktycznie, było ponad 10 różnych punktów dystrybucji wejściówek. Gorzej było z bramką wpuszczającą fanów na teren stadionu. Średni czas oczekiwania wynosił bitą godzinę, stad wielu fanom uciekł support rozpoczynający się o 16. Okazało się, że pierwsze miejsce wśród młodych składów zdobyli wspólnie Sheller i Słoniu.   

Po 18 na scenę weszli raperzy spod gwiazdy zwanej G-Funk. Słowem Ten Typ Mes i Stasiak z formacji 2cztery7. Nie było Pjusa, ale fani spodziewali się tego – raper leczy się po operacji. Wcale nie wydawało się, że skocznie rapujących jest tylko dwóch. Teksty trzeciego leciały z taśmy, chociaż równie dobrze DJ mógł je pominąć. Pomogliby fani, którzy zaczęli bujać się od pierwszych bitów. Rządził najnowszy album, ale warszawscy hiphopowcy na moment cofnęli się do przeszłości i przypomnieli album „Funk dla smaku”, Mes dolał też odrobinę ze swojej „Alkopoligamii”.

Po nich dalej królował rap ze stolicy. Molesta to marka i nie było osoby, która o nich nie słyszała. Co prawda z zespołem pożegnał się Wilku, ale pozostała ekipa dała czadu. Szybko zdmuchnęli kurz ze swojej płyty „Nigdy nie mów nigdy”. Album już dwuletni brzmiał nadzwyczaj świeżo i z miejsca porwał fanów. Vienio, Pelson i Włodi bawili ich przez godzinę, ale minęło to bardzo szybko. Za szybko.

Każda z gwiazd rapowała podobną ilość czasu, a trzeci wyszedł na scenę Pezet. Sprawiał wrażenie jakby mógł bawić publiczność „Noc i dzień”. Mimo że średnia wieku publiczności oscylowała wokół osiemnastki to „Seniorita” czy równie zasłużone „Re-fleksje” wywołały wrzawę. Fani od razu poznali, że oprócz świeżynek warszawski raper powraca do korzeni. Przyklasnęli, zatańczyli, wyskakali – ogólnie kupili Pezeta.

Poznański rap rządzi w Polsce – przekonywał mnie Jacek, studiujący w tym mieście. Miał chyba sporo racji, jeżeli brać pod uwagę wrzawę jaką dostał na wejście Piotr Górny, dla fanów hiphopu znany jako DonGuralEsko. Raper wielu imion, bo i na scenie wylegitymował się jako „El Polako”. Publika poznała jego nowe ego od razu, w końcu słyszała najnowszą płytę Gurala.

Dało się odczuć, że publika czekała na O.S.T.R. I doczekała się. Gwiazda wieczoru wyszła niedługo przed północą. I rozgrzała zmarzniętą publiczność. Od ostatniego bachanaliowego pobytu w Zielonej Górze nie minęło wiele. Publika stęskniła się na tyle, że przywitała łódzkiego rapera wrzawą. I podczas występu ilość decybeli płynąca spod sceny nie malała.

O.S.T.R. i reszta wykonawców udanie zagrali na festiwalu Rapgra. Ci, juz w większości ponad trzydziestoletni faceci nie wyzbyli się młodzieńczej pasji. Mes czy Stasiak lansują G-Funk, ale też nie rapują wyłącznie o alkoholu, chociaż jest głównym tematem ich tracków.  Wprawdzie teksty są bardziej dojrzale, tematy częściej umoralniające, ale bliżej im do zabawowych chłopaków z osiedla niż ułożonych wapniaków. O.S.T.R. opowiada o synku, ale nie odradza zabawy. Pozostali także nie zapomnieli o tym, że muzyka to po pierwsze rozrywka.

 

Autor: Kamil Kwaśniak

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00