MUZYKA:

Afromental – zapamiętaj!

 

Aby ta cudowna zmiana poglądów mogła dojść do skutku musiałem udać się na Festiwal piosenki dziecięcej i młodzieżowej FUMA 2011. Występy młodych wykonawców nie nastrajały pozytywnie. Warsztatowo ciężko się do czegoś konkretnego przyczepić ale już w warstwie doboru repertuaru było kiepsko. Rozumiem, że każdy chce zaprezentować swoje umiejętności na jak najwyższym poziomie ale dlaczego robić to przy użyciu grobowych wręcz piosenek? Nie pojmuję. Patrzenie i słuchanie na, bądź co bądź dzieci śpiewające o nieudanym życiu, przerwanych związkach, rozterkach uczuciowych jest bardzo groteskowe i karykaturalne. Odrobina wesołości i ekspresji naprawdę byłaby wskazana.

Zbawienie i absolutna zmiana klimatu nadeszła wraz z pojawieniem się zespołu Afromental na deskach amfiteatru. Towarzyszył temu przeraźliwy pisk i wrzask zebranej publiczności (zwłaszcza jej żeńskiej części) o średniej wieku 13. Niby nie jest to jakiś konkretny mankament ale patrząc na dwuznaczne, czasem ruchy Łoza miałem mieszane uczucia. Ale skupmy się na muzyce – bo ta brzmiała fantastycznie. Każda nuta doszlifowana do granic możliwości, niezwykle selektywny dźwięk brzmiący naprawdę potężnie. Dwie perkusje dają niesamowitą niemal rockową moc a w połączeniu ze sprawnymi gitarami naprawdę świetny efekt. Pamiętajmy cały czas, że jest to muzyka popowa a nie rock & roll! Jeśli chodzi o wokale to zarówno przed Łozem jak i Tomsonem biję pokłony i padam na kolana! Dawno nie słyszałem tak perfekcyjnych śpiewów. Trzeba przy tym pamiętać, że chłopaki przez prawie cały czas biegali/skakali/tańczyli i rzadko zatrzymywali na złapanie oddechu. Energia jaką generują na scenie spokojnie zasiliłaby małe państwo na całe tygodnie. Z kronikarskiego obowiązku dodam, że usłyszeliśmy wszystkie największe hity Afromentali z „Rock & rollin’ love”, „Radio song”, czy „Pray 4 love” na czele. Nie zabrakło również „Bananowego songu” oraz mocno bujającego „Bootycall”. Ciekawostka – pośród publiczności można było dostrzec Paulinę Papierską – zwyciężczynię polskiej edycji Top Model (sam bym w życiu jej nie zauważył więc w tym momencie podziękowania należą się Darii, która towarzyszyła mi tego wieczora).

Dzień wcześniej na Bachanaliach odbył się koncert Dody. Artystka latała nad ludźmi, znikała pod sceną, przebierała niezliczone ilości razy. Wszystko naszpikowane ogniami, efektami, tancerzami i Bóg raczy wiedzieć czym jeszcze. Wspominam o tym z jednej, bardzo prostej przyczyny – pani Rabczewskiej zabrakło najważniejszych elementów – energii i charyzmy. Zespół Afromental pokazał, że jeśli muzyka jest dostatecznie dobra, nie trzeba do niej dorabiać całego cyrku i jednorożców. 7 utalentowanych chłopaków, niespożyte pokłady energii oraz odrobina szaleństwa i charyzmy wystarczą w zupełności.

Muzyka Afromentali na albumach nie przekonywała mnie prawie w ogóle. Czułem w niej niewykorzystany potencjał ale to co zobaczyłem w sobotni wieczór przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Chłopaki po koncercie powiedzieli, że ich nowy album będzie dojrzalszy. Bardzo na to liczę i trzymam za słowo. Faktem jest również, że najlepiej z ich muzyką obcować właśnie na żywo. To jest ich środowisko naturalne i czują się w nim fenomenalnie!

Autor: Paweł Hekman

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00