FILM:

Nie ma rączek – nie ma cukierka

Jak się okazuje, nic nie łamie stereotypów tak, jak prostackie dowcipy. Wyobrażacie sobie w obrazie o paralityku żarty w stylu „nie ma rączek – nie ma cukierka”? Albo sprawdzanie, czy rzeczywiście delikwent nic nie czuje, polewając go gorącą herbatą? W „Nietykalnych” z Philippe’a żartuje tak jego najlepszy przyjaciel. Philippe jest bogaczem, który po stracie żony ulega wypadkowi (być może nie do końca wypadkowi) na parolotni, w wyniku którego traci czucie od pasa w dół. Od tego czasu jest zdany na łaskę innych i, jak każdy niepełnosprawny, nie znosi tej łaski. Zapewne dlatego  do pomocy zatrudnia Drissa, który nie ma kwalifikacji, garnituru, pieniędzy, ogłady, ani litości dla kaleki. I to właśnie kalece odpowiada. Jest taka scena, która stanowi cały sens tego filmu: zajęty czymś Driss, słysząc dzwonek telefonu Philippe’a, wyciąga rękę, by ten sam po niego sięgnął. Mało kto w kinie powiedział tak wiele, robiąc tak niewiele. 
    „Nietykalni” to przede wszystkim François Cluzet i Omar Sy. Ta para aktorów wywołała autentyczną, niemal namacalną więź na ekranie. Zachowują się jak para rozwydrzonych bachorów, prując po autostradzie, by potem chwytać się każdej możliwej wymówki w celu uniknięcia kary. Żartują z siebie nawzajem – Philippe z balansujących na granicy upokorzenia zadań Drissa, a Driss z kalectwa Philippe’a. Jak wiadomo, nic tak dobrze nie pokazuje głębokiej więzi, co niedojrzałe zachowania, a para bohaterów mogłaby z nich pisać doktorat.
    Nie można zapomnieć o rewelacyjnej muzyce. Do oczywistej mieszanki wybuchowej Berlioz – Wind, Earth & Fire dodano rewelacyjną oryginalną ściekę dźwiękową autorstwa Ludovico Einaudiego. Mówi się o tym filmie, że scenariusz objętością nadawał się do wysłania SMS-em. Że historia jest banalna, naiwna. Być może. Ale film „Nietykalni” jest taki z wyboru. Nie ma tu pustego efekciarstwa, sztucznych przemów, patosu. W życiu jakoś nieczęsto zdarza się, by podniosłym słowom towarzyszyła podniosła muzyka, a tle powiewał sztandar. W życiu jąkamy się i na ogół unikamy wielkich słów, a za muzyczne tło rozmów są odpowiedzialni młodzi fani brzmień z telefonów komórkowych.
    Aż dziw bierze widząc, ze Francuzi, naród wyspecjalizowany w unikaniu wszystkiego, podjęli tak ciężki temat tak lekko. Jest bezpretensjonalnie, ciepło i uśmiechogennie. Jak często można iść do kina i wyjść, będąc przekonanym o tym, że wszystko będzie dobrze? „Nietykalni” napawają właśnie tego rodzaju optymizmem. Spójrzmy prawdzie w oczy – jeśli, będąc na wózku, można latać na paralotni, to czego nie można?

Autor: Michał Stachura

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00