FILM:

KS Ludzie – FC Księżyc 0:2

Carmen Sandiego nigdy nie próbowała go ukraść, załoga Ocean’s Eleven nie odważyła się nawet o tym pomyśleć. Próba kradzieży księżyca zakrawa na megalomanię. Ale Gru rzeczywiście ma w sobie coś z megalomana. W dodatku konkurencja w złodziejskim fachu rośnie z dnia na dzień, jeśli więc Gru chce zostać w pierwszej lidze, musi dokonać czegoś naprawdę spektakularnego. Z pomocą naukowca – doktora Nikczekmniuka, a także całej zgrai minionków (nie mylić z okropnymi minimkami od Luca Bessona) opracowuje plan, buduje rakietę i… gdyby to było takie proste. Kiedy drużyna Gru powiększa się o trzy adoptowane dziewczynki, droga na księżyc zaczyna się drastycznie oddalać. Złodziejowi odrobinę zmieniają się priorytety. Ciągle coś go rozprasza. Tym czasem termin podróży w kosmos zbliża się nieubłagalnie…

Animacja „Jak ukraść księżyc” jest pierwszym poważnym projektem w reżyserskiej karierze Chrisa Renauda. Znacznie bogatszy dorobek mają natomiast scenarzyści Cinco Paul i Ken Daurio, autorzy takich filmów jak „Horton słyszy Ktosia” czy druga część „Śniętego Mikołaja”. Oba projekty rażą przeciętnością, podobnie jak inne rzeczy duetu Paul/Daurio. „Jak ukraść księżyc” otwiera nowy rozdział w ich karierze. Nie jest przeciętny, choć do wybitnego brakuje mu równie dużo co polskim kopaczom do poziomu Hiszpanów. Wedle zapowiedzi widzowie mieli pękać ze śmiechu. Rzeczywistość boleśnie weryfikuje obietnice dystrybutorów. Zdecydowanie za dużo tutaj wątków dramatycznych. Trudne relacje Gru z matką, trudne dzieciństwo dziewczynek z domu dziecka. Nie kwestionuję wagi tych problemów, jednak umieszczanie ich w takiej produkcji wydaje się nie do końca uzasadnione. I choć dziewczynki próbują być zabawne, ich trud rozmywa się w gąszczu wzniosłych deklaracji i wyznań. Sytuację ratują minionki, których obecność zawsze wiąże się z zabawną sytuacją, przy czym jest to wyłącznie humor sytuacyjny. Jest jeszcze młody złodziej – oszołom Wektor, którego mniemanie o sobie sprawia, że w Gru nie widzimy już megalomana, a najzwyklejszego szaraczka. Wszystko to jednak mało, bo w ciągu 95 minut uśmiechniecie się nie więcej niż razy.

Niespecjalnie przekonuje animacja. Bohaterowie są na ogół złożeni z kilku brył, tła ograniczają się do dwóch, maksymalnie trzech średnio rozbudowanych płaszczyzn. W dodatku styl wykonania postaci pokazuje pewną niekonsekwencję. Gru wygląda jakby był wyjęty z zupełnie innego filmu niż jego adoptowane córki. Animatorzy poszli też na łatwiznę w przypadku minionków, które mimo całego uroku są po prostu brzydkie.

Ten rok należy do „Toy Story 3”. Od samego początku nikt tego nie kwestionował. Ale zapowiedzi dawały też nadzieję na to, że konkurencja nie śpi i zaoferuje bardzo dobre lub chociaż dobre filmy. Niestety, stać ją ledwie na przyzwoite produkcje. Oby coś się ruszyło, bo w przeciwnym razie dzieci wpadną w marazm, a nasz zacny kraj na pewno nie zawojuje świata.

Autor: ed

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00