FILM:

Afryka dzika dawno odkryta

Film wita usadowionych w wygodnych fotelach odbiorców w miejscu, w którym zostawił ich ponad trzy lata temu. Lew Alex, zebra Marty, żyrafa Melman oraz hipopotam(ica) Gloria przy pomocy pingwinów – komandosów, próbują wydostać się z wyspy, na którą trafili mimowolnie w części pierwszej. Wcześniej dowiadujemy się, w jaki sposób Alex znalazł się w zoo i dlaczego zalazł za skórę pewnej nowojorskiej staruszce.

Po uruchomieniu samolotu zwierzęta w miarę spokojnym lotem zmierzają w stronę domu. Wskutek uszkodzenia środka transportu będą musieli wylądować wcześniej niż zakładali („Mam dwie wiadomości, dobrą i złą. Dobra jest taka, że lądujemy, zła – że awaryjnie). Rodzimi tłumacze nie przejęli się specjalnie oryginalnym podtytułem „Escape from Africa”, dlatego na wszelki wypadek wyjaśnię, że akcja animacji rozgrywa się właśnie na czarnym lądzie. W sercu afrykańskiej sawanny Alex spotka… rodziców, Marty stado identycznych zebr, Melman zostanie naczelnym lekarzem stada, a „najhojniej otłuszczona samica na świecie” Gloria gwałtownie zakocha się w ledwo mieszczącym się kadrze, gburowatym Motomoto. Naczelne dowództwo nad afrykańską misją sprawuje oczywiście szef pingwiniej załogi Skipper, a honorowym królem znów jest lemur Julian (świetnie dubbingowany przez Jarosława Boberka).  

Podobnie, jak w poprzedniej części, „Madagaskar 2” kładzie mocny nacisk na wątek przyjaźni Alexa i Marty’ego. Pierwszy przechodzi ogromne rozterki, rozczarował ojca i został wykluczony ze stada. Melman przez cały film zbiera się, żeby wyznać Glorii swoje uczucia. Sytuację komplikuje Motomoto, który nie próbuje nawet ukrywać, że uroda Glorii idealnie wpasowuje się w jego gust.

Nagromadzenie postaci i żartów sprawia, że napięcie nie siada nawet na moment. „Madagascar 2” to przede wszystkim komedia, więc wątek miłosny i problemy rodzinne schodzą na dalszy plan. Całe szczęście, bo próbujący edukować widzów twórcy mają skłonność do tworzenia flaków z olejem, do których wciskają na siłę kilka gagów. Wytwórnia Dreamworks pokazała, że nie zwalnia tępa, ich najnowszy film dzielnie dotrzymuje kroku ostatniej produkcji Disneya – „Piorunowi”.

 

Autor: Maciek Kancerek

Zobacz więcej
Back to top button
0:00
0:00