POLSKA I ŚWIAT:

Produkt dziecko [felieton]

Handel ludźmi to wciąż otwarty temat, z którym walczą rzecznicy praw obywatelskich i międzynarodowe organizacje. Bez względu na epokę czy postęp cywilizacji ludzie stale handlowali i handlują tym samym – drugim człowiekiem. A gdy ten większy, silniejszy i wrogo patrzący niewolnik sprawia problemy, to czemu w jego miejsce nie kupić kilku mniejszych, słabszych, ale i równie pracowitych?

Marcin Kydryński, radiowiec, podróżnik, pisarz i fotograf w jednym, wielokrotnie opisał wysłuchane dawne historie o małych afrykańskich niewolnikach… i te zupełnie nowe.

Global Slavery Index to organizacja, która zajmuje się walką z problemem niewolnictwa m.in. w Afryce. W 2013 roku oszacowała, że w maleńkim kraju, jakim jest Benin, 84 tysiące ludzi, zarówno dorosłych jak i dzieci, jest zniewolona.

Będąc w Beninie, Kydryński usłyszał od tubylców o statku, na którym w 2001 roku odnaleziono 400 dzieci sprzedanych za 30 dolarów za „sztukę”.

W 1997 błąkający się tygodniami po zatoce Benińskiej statek miał na swoim pokładzie 250 dzieci z Nigerii przeznaczonych na sprzedaż w sąsiednich krajach. Dzieci kupowane są głównie do pracy na plantacjach. Na wybrzeżu Kości Słoniowej, słynącym z plantacji kakao, kupiono 15 tys. dzieci do pracy po 15 dolarów za głowę.

Europejskie kraje też mają swoje niechlubne fakty dotyczące przemytu dzieci. Szacuje się, że co roku nielegalnie przerzucanych jest do Europy około 200 tys. dzieci. Tu bez tożsamości spotykają je różne losy. Jedne trafiają na czarny rynek adopcyjny, a inne są wykorzystywane do rytualnych obrządków.

Gdy w 2012 roku uwaga całego świata była zwrócona na brzuszek księżnej Kate, londyńska policja opublikowała raport ujawniając przypadek 10-letniego dziecka zmuszonego do jedzenia gliny z drobinkami złota, po czym zostało poćwiartowane i złożone w ofierze.

Ulice większych polskich miast też są pełne małych niewolników, którzy stanowią „rekwizyt” żebrzących matek. Warto zwrócić uwagę, że w większości tulą one śpiące dzieci. Nieraz okazywało się, że maluchy są upijane lub odurzane heroiną, by nie sprawiały kłopotów. Jednak z matek zbierających na chleb na ulicach Kalisza ciągnęła dziecko na smyczy. Sprawa wypłynęła do mediów, a matka tłumaczyła się, że dziecko nie chciało współpracować.

O wielkich tragediach małych dzieci można przeczytać mnóstwo artykułów czy publikacji. Najbardziej zaskakuje fakt, że nie dzieją się one na odległej planecie w innej czasoprzestrzeni, ale często na bliskich nam ulicach lub pod naszymi oknami. Niepojęte jest traktowanie dzieci jak przedmioty, które można wycenić, wykorzystać lub skrzywdzić, a przecież gdyby nie ich kolejne pokolenia – świat przestałby istnieć.
 

Autor: Paweł J. Sochacki

Zobacz więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back to top button
0:00
0:00